Sub Heading 1
xxxx
O mnie …
Początek roku 2003, mój stan rodzinny to trzy dorosłe osoby w tym 19 latek, dwa koty i jeden pies utrzymujący się z jednej pensji listonosza. Otrzymuję informację od znajomej, że kotka, która od kilku miesięcy koczowała pod pobliskim warzywniakiem próbuje uwić sobie w gniazdo w lumpeksie.
Chodzi od sklepu do sklepu szukając schronienia. Idę po kotkę i zabieram ją do domu. Po około dwóch godzinach mam siedem zamiast jednego dodatkowego kota. Nie przychodzi mi do głowy, aby kocią rodzinę odwieźć do schroniska. Nie mam pojęcia o istnieniu innych organizacji. Ze starych mebli buduję kojec dla rosnących kociąt a w międzyczasie dochodzi mi rudy kociak.
Mam dziesięt kotów i psa. Ogłaszam kocięta w Anonsach i dość szybko wydaję. Nie miały jeszcze dwóch miesięcy. Po latach przypadkiem odwiedzili mnie ludzie, którzy wzięli wtedy jednego kociaka i wiem, że przynajmniej ten jeden trafił dobrze. Kotkę także udało mi się ulokować w innym domu, choć chciałam ją zostawić. Niestety po wydaniu kociąt zaczęła prześladować moją suczkę. Po miesiącu pojawił się kolejny kot a potem jeszcze jedna znajda i jeszcze jedna. Tak doszłam do ośmiu kotów i psa w domu. Dziewiątą znajdę ogłosiłam w Anonsach i wydałam.
Pod koniec 2004r pojawił się w domu Internet i szybko znalazłam kocie forum.
Zostałam domem tymczasowym i nawiązałam pierwsze znajomości z ludźmi chętnymi pomóc materialnie w opiece na potrzebującymi kotami. Dopiero w październiku 2008r dzięki założycielce grupy Koty SOS zostałam wolontariuszką Fundacji VIVA!. Wówczas największą robotę związaną z pozyskiwaniem funduszy robiła Basia założycielka grupy. Było to bardzo wygodne, ale skończyło się i w lipcu 2010r musiałam przejąć jej obowiązki.
Założyłam blog, który dał mi możliwość informowania darczyńców o kotach i mojej pracy. W 2012r z inicjatywy Kasi działającej obecnie w Stowarzyszeniu ArbuZ otrzymaliśmy po raz pierwszy dotacje z UM w Bydgoszczy. Doszła praca z kotami wolno żyjącymi. Obecnie maksymalnie zakocona, obsługując 9 miejsc dokarmia kotów wolno żyjących i dlatego założenie Fundacji byłą jedyną szansą na zapewnienie bytu kotom pod moją opieką (poprzez sprawniejsze pozyskiwanie środków finansowych i pomocy). Bez ludzi dobrej woli nie dam rady kotynuwać pomocy miejskim kotom.
Mirosława Tomczak